środa, 4 października 2023

Ślad 10

 Długo minęło od ostatniego pisania. Jest dziś, wiele lat później. I dopiero teraz budzę się jak ze snu. Mroczny dom, Olszynowa 12. Spotkałam człowieka, który mówił o wybaczeniu, Pan J. Wybaczanie klucz do zagadki uwolnienia siebie. Kupiłam książkę „Radyklane wybaczanie”. Jak wybaczać to gruntownie, orać pługiem po ziemi zachwaszczonej.  I zdjęcie mojego ojca stało na półce, on patrzy oczyma trochę pustymi, niby w stronę mojej matki, ona odwraca głowę. Wybaczanie tak wzięłam sobie do serca, że to zdjęcie wydało mi się nawet przyjemne. Rodzinna fotografia. Pamięć sekundowej migawki. Snapshot kłamstwa. Zdjęcie to wczoraj odwróciłam od siebie. Oczy ojca były złe. I wybaczenie, kim ja wybaczam, sercem czy mózgiem, który mówi wybaczenie jest potrzebne, aby żyć i iść dalej. I znów kłamstwo. Wybaczenie jest oszustwem. Oszustwem ofiary, która robi na sobie meta oszustwo. Kiedy wybaczam po czyjej stronie staję? Po swojej. Ale jak ja stoję po swojej stronie, kiedy moje dziecko wewnętrzne oddycha przez słonkę przysypane piachem. Nawet w tymże wybaczeniu, ja stawiam siebie na ostatnim miejscu. Ja wybaczam fantomem. Bo mnie nie ma w tym wybaczaniu. Jest książka, która mówi, jest Józek, który mówi, słowa są. A ja tam leżę zakopana i mój fantom też mówi: „Wybaczam ci ojcze”. A kto zajmie się moim dzieckiem? Kto go przytuli? „Ja teraz wybaczam, nie mam czasu, zamknij się dziecko” i kopie dziecko. Ono w sumie i tak już niewiele potrafi powiedzieć, niewiele mu przeszkadza. Ono oddycha przez słomkę. I skopałam to dziecko po raz ostatni, wybaczeniem fantomowym. Nie jestem przeciwniczką wybaczenia, ale zdałam sobie sprawę, że Józek nie ma racji. Że radyklane wybaczenie może się odbyć, jak przestajesz być fantomem. Ty spełanijący oczekiwania innych, ty stawiający siebie na ostatnim miejscu, bo twoje dziecko jest zakopane. 

Najpierw musisz wyjąć dziecko z ziemi, uprać mu obranie, nakarmić go, dać mu ciepłe mleko, pozwolić mu zasnąć spokojnym snem w twoich ramionach, i potem możesz pozwolić mu mówić.  Pozwól mu powiedzieć, że było ci zimno i nikt nie napalił w piecu. Że byłeś przerażony, gdy działa się krzywda twojego brata i siostry, twojej matki. Że miałeś prawo czuć się sam, gdy ktoś kazał ci zostać w pokoju, ale nie wyłączył twojego słuchu na krzyki, jęki zduszone i ból, który można było czuć przez ścianę jak przez żywą tkankę twojej skóry.  Miałaś prawo do tego, aby nie czuć nic, żeby nie zwariować. Dziecko nigdy nie mogło być tam dzieckiem. Dziecko musiało zostać schowane głęboko.  

Dlatego w wybaczeniu jedyną drogę jest poczuć dziecko, a jak czujesz dziecko nie możesz być obojętny na kata, bo on zadaje ciosy. I to boli. 

Wczoraj płakałam cały dzień nad swoim dzieckiem, które kopałam, naciągając się do wszystkich tylko nie do siebie. Ono jest pierwszym odruchem mojego ciała, które mi mówi: "Nie idź tam. Nie jest to człowiek dla ciebie. To cię boli. To jest obrzydliwe".  „Czas zacząć od siebie”. Tyle frazesów zasłyszanych, a ja to słyszę, i dopiero teraz, pierwszy raz rozumiem. Nie można nawet wybaczyć nie zaczynając od siebie. Od tego skrzywdzonego człowieka, który może już wypłakał łzy, bo tak długo był ignorowany.  Moje dziecko, piękne dziecko jesteś już bezpieczne. Będziemy razem czuć. Poszłam wczoraj na gimanstykę. I zapytałam dziecko, co chcemy robić? Czy będziemy robić wszystko na sekundy jak inni, czy będziemy się ruszać po naszemu, bez presji. Ruszaliśmy się po naszemu.

piątek, 24 marca 2023

Ślad Dziewiąty

 Miłość à la Bukowski

 

miłość to rozmowa telefoniczna o niczym 

przez 12 godzin dziennie


miłość to wybity ząb na drzwiach wejściowych


miłość to nóż zbyt tępy aby przeciąć tętnice


miłość to karetka na sygnale zaparkowana przed domem

i nosze z czarnym workiem 

i nie wiem czy mam jeszcze imię


miłość to znoszone buty 

których sznurówek nie da się przeciągnąć przez dziurki


miłość to sen dwóch tchórzy 

co tulą się jak szczenięta wyrzucone do lasu


miłość to piekło odpowiedzi co robiłeś gdy mnie nie było


miłość to muzyka która przestała grać


miłość to futro z tygrysa 

noszone po to aby zachwycić znienawidzoną publiczność


miłość to żarówka która codziennie rozświetla 

wyryty węglem na ścianie napis że to koniec


miłość to smak spermy innego mężczyzny 

na brzuchu twojej kobiety


miłość to samotne święta bożego narodzenia 

gdy ona jest w ramionach innego


miłość to światła latani oświetlające twojego mężczyznę 

gdy rozmawia ze swoją dziewczyną


miłość to paznokcie obgryzione na przesłuchaniu 

w komisariacie gdy zeznajesz przeciwko ojcu 

co bił twoją matkę


miłość to kratka w kotłowni 

na której skakał demon strzepując śnieg z butów


miłość to zakurzone ściany boazerii 

w którą twój ociec wbijał nóż chybiając matkę


miłość to wanna z futrem 

pod którym kryje się ona 

aby nie złamał jej nosa


miłość to gołębie co srają na balkonie sąsiada


miłość to winoroślą w ogródku 

zasłaniające światło w sypialni


miłość to zegar którego nikt nie nakręca


miłość siedzi na twoim samochodzie jak wielki potwór 

a ty nie możesz kochać bo nie wiesz jak


miłość to mój brat ze złamanym żebrem


miłość to matka którą ojciec prowadził po schodach za włosy


miłość to plama po atramencie na białej sukience


miłość to moja siostra ze zwichniętą ręką


miłość to oczy demona wbite w moją duszę 

krzyżem samego chrystusa


miłość to obsrana toaleta z niespuszczoną wodą


miłość to czarne ptaki


miłość to lotnisko gdy twój samolot jest odwołany


miłość to ja siedząca na krześle 

obcinająca włosy dla mojej prababki która umarła na sznurze 

i dla mojej babki która nie potrafiła jeść 

dla mojej matki która walczy w labiryncie


miłość to moje łzy przelane

piwa wypite duszkiem porzucone serce 

smutek oczu nieskończone rysunki 

obrazy deszczu wiatr silny wiatr

który niesie  okruchy piachu i marzeń głodnych


miłość  to pożegnania na  dwóch żółtych liniach 

pulsujące światła nocy




poprzedni wiersz

czwartek, 16 marca 2023

Ślad Ósmy

 Wiersz z cyklu Ślady.  Czytaj więcej.   

Głodne psy

wiersze biegają za nami jak głodne psy

po deszczu pachną miętą

usta i twoje dłonie na moich myślach

zawiązujesz nas w wiersz

i każdy jest autostradą do siebie

sokiem z chmur

przysięgą

zaklętą w wyrazie



poprzedni wiersz

następny wiersz